FiiO F9 PRO [recenzja]

Author:Maciej Sas 

Review fromkropka.audio

→→ Read the original article on kropka.audio:>> Click here




Jeszcze nie opadł kurz po premierze FiiO F9, a już azjatycki producent wprowadził do sprzedaży wersję PRO. Od zewnątrz słuchawki są identyczne, a wewnątrz mają taką samą konfigurację przetworników, ale tym razem zastosowano armatury produkcji Knowlesa.

Bardzo podoba mi się cała linia autorskich słuchawek FiiO. Nie są one pozbawione wad, ale prezentują wzorową relację jakości do ceny. Trójprzetwornikowe i hybrydowe F9 przetestowałem niedawno – okazały się brzmieć świetnie, ale w określonych warunkach tj. z tipsami Comply. Trochę obawiałem się, że nowy model z dopiskiem PRO może oznaczać jeszcze bardziej analityczną sygnaturę i mocniejsze wyostrzenie dźwięku, ale na szczęście się myliłem.

Wyposażenie

Część akcesoriów jest identyczna jak w modelu F9, ale wyposażenie jest bogatsze. Do dyspozycji są:

  • plastikowe pudełko;

  • futerał z neoprenu;

  • kabel z mikrofonem 3,5 mm (120 cm);

  • kabel zbalansowany 2,5 mm (120 cm);

  • trzy pary tipsów silikonowych białych (S, M, L);

  • trzy pary tipsów silikonowych szarych (S, M, L);

  • trzy pary tipsów silikonowych czarnych (S, M, L);

  • trzy pary pianek termoaktywnych (rozmiar uniwersalny).

Plastikowe pudełko jest trwałe, wodoszczelne i ogumowane wewnątrz. Tym razem producent dorzucił także nieprzemakalny futerał neoprenowy, który stanowi świetny dodatek – jest dużo mniejszy i bardziej poręczny niż pudełko. Do dyspozycji są przewody 3,5 mm oraz zbalansowany 2,5 mm, oba z silikonowymi opaskami do zwinięcia kabla i kątowymi wtyczkami. Przybyło za to tipsów – w zestawie są trzy komplety silikonów o różnej średnicy wylotów, a także trzy pary pianek termoaktywnych w uniwersalnym rozmiarze. Te ostatnie nie są produkcji Comply i niestety rozprężają się trochę zbyt szybko.

Konstrukcja

Zazwyczaj w przypadku podobnych produktów odsyłam po szczegóły do poprzedniego testu, jednak tym razem opis modelu F9 nie przekłada się bezpośrednio na charakterystykę F9 PRO. Testowane przez nas FiiO F9 pochodziły z pierwszej rewizji, a w międzyczasie producent wydał poprawioną wersję, rozwiązując problemy z wtykami MMCX, które wypinały się wyjątkowo trudno. Usunięto metalową podkładkę na wtyku i wydłużono gniazda. Dodatkowo obudowy wtyczek MMCX zostały zmienione, by ułatwiać wypinanie, a także oznaczone kolorami w celu przyspieszenia identyfikacji kanałów. F9 PRO od razu dostępne są już w wersji poprawionej. Do naszego testu FiiO F9 nadal warto sięgnąć, ale trzeba mieć na uwadze powyższe zmiany kosmetyczne.

FiiO F9 PRO na oko różnią się od nowych F9 tylko kolorystyką i oznaczeniami. Zwykłe F9 były dostępne w czerni lub czerwieni, podczas gdy bohater niniejszego testu ma kolor tytanowy. Od wewnętrznej strony, tuż przy oznaczeniach kanałów, można dostrzec także dopisek PRO. To ponownie aluminiowe słuchawki w kształcie łzy, cechujące się konstrukcją Over The Ear. Gniazda MMCX zostały zamocowane w górnej części, są przy nich wcięcia w kolorze odpowiadającym wtyczkom MMCX (czerwonym lub niebieskim). Nadal wrażenie robi wzór fali na słuchawkach – to precyzyjnie wytłoczone i wyraźnie wystające grzbiety. Tulejki są kątowe, zabezpieczone metalowymi siatkami.

Pomiędzy przewodami są wyraźnie różnice. Kabel 3,5 mm jest przeznaczony do urządzeń mobilnych, ma zagięte zausznice, gładką izolację, aluminiowy rozdzielacz, a zakończony jest kątowym wtykiem. Kabel niesymetryczny wyposażono dodatkowo w trójprzyciskowy pilot w formie aluminiowej rurki. Przewód zbalansowany 2,5 mm to już klasyczna plecionka przeznaczona do odtwarzaczy muzyki. Nie ma więc pilota, ale pozostałe elementy są takie same.

Nie mam zastrzeżeń odnośnie wykonania słuchawek – materiały są wysokiej jakości, obróbka wzorowa, a wzornictwo również łatwo docenić. Moim zdaniem F9 PRO to jedne z najładniejszych słuchawek dostępnych na rynku. Jeszcze trochę brakuje do kunsztu IEM-ów w stylu Campfire Audio, ale i tak F9 PRO mogą zawstydzić wielu konkurentów. Plastikowe Brainwavz B200 (z pierwszej rewizji) wyglądają przy nich wręcz żałośnie.

Ergonomia i użytkowanie

Świetnie, że poprawiono gniazda i wtyki MMCX, bo wypinanie ich w pierwszej wersji F9 wymagało wyjątkowej siły, mocnych paznokci, a czasem nawet narzędzi. F9 PRO pozwolą już na bezproblemową wymianę kabla – wtyczki dużo łatwiej wypiąć, ale nadal trzymają się wzorowo.

Pochwalić należy także kabel zbalansowany, którego często brakuje w dużo droższych słuchawkach. Etui neoprenowe to również niezły dodatek. Jest ciasne, wymaga skrupulatnego zwijania przewodu, ale zmieści się w każdej kieszeni i pozwoli na zabranie ze sobą słuchawek bez względu na garderobę, podczas gdy plastikowe pudełko z zestawu będzie wymagało raczej plecaka lub torby.

Konstrukcja typu OTE eliminuje problem efektu mikrofonowego – stukanie i szuranie przewodu nie daje się we znaki. Zakładanie słuchawek jest też dosyć łatwe. Zausznice mają formę haczyków, więc nie trzeba ich specjalnie doginać i zakłada się je szybko. Jednocześnie są one zagięte trochę za mocno i są dosyć długie, zatem mogą lekko przeszkadzać w dolnej części.

Niestety słuchawki nadal trzeba odpowiednio aplikować. Są dwie opcje: można wybrać mniejsze tipsy i umieścić tulejki głęboko w kanałach słuchowych, albo skorzystać z większych tipsów i założyć słuchawki bardziej płytko. W moim przypadku najlepiej sprawdziło się drugie rozwiązanie – im bardziej starałem się poprawnie umieścić tulejki w kanałach, tym izolacja była gorsza. Okazuje się, że lepiej skupić się na umieszczeniu kopułek we wnętrzach małżowin usznych, a nie na głębokim wkładaniu samych tulejek. Wtedy słuchawki unadal dobrze wypełniają tzw. conchę i pewnie trzymają się uszu. Obudowy są odpowiednio małe i wyprofilowane, nie odstają od uszu, a także nie drażnią skóry i nie uciskają. F9 PRO nie sprawią problemów pod czapką lub z głową na poduszce.

Izolacja nadal nie zachwyca. Otoczenie jest wyciszone, ale słuchawki nie odcinają od świata zewnętrznego – hałas przebija się do uszu. Zazwyczaj poziom tłumienia był satysfakcjonujący, ale w transporcie miejskim lub na zatłoczonych ulicach otoczenie czasami dawało się we znaki w cichszych partiach muzyki.

Specyfikacja

  • przetworniki: dwa armaturowe Knowles TWFK-30017-000 (średnica i sopran) oraz jeden dynamiczny 9,2 mm (bas)

  • pasmo przenoszenia: 15 Hz – 40 kHz

  • czułość: 106 dB/mW

  • impedancja: 28 Ω

  • kable: dwie sztuki MMCX po 120 cm (3,5 mm z pilotem i mikrofonem oraz zbalansowany 2,5 mm)

  • masa: 3,76 g (jedna słuchawka, bez przewodu)

Brzmienie

  • Słuchawki: Campfire Audio Andromeda i Polaris, Noble Audio Savant i Noble 4, Etymotic ER-4PT, Oriveti New Primacy i Basic, FiiO F9 i F5, RHA CL750, iBasso IT01

  • DAC/AMP i wzmacniacze: Burson Conductor Virtuoso (Sabre ESS9018), RHA DACAMP L1, AIM SC808, ODAC i O2, Leckerton UHA-760, Astell&Kern AK XB10

  • DAP: iBasso DX200, Astell&Kern AK70 MKII, FiiO X5 III, FiiO X3 Mark III, iBasso DX90, OnePlus 5

  • Interkonekty: Forza AudioWorks Copper Series, Klotz

  • Muzyka: wiele gatunków, różne realizacje, w tym 24-bit oraz nagrania binauralne

Słuchawki zostały przetestowane w różnych konfiguracjach, także w połączeniach zbalansowanych. Korzystałem z różnych nakładek, ale najlepsze rezultaty uzyskałem z tipsami czarnymi i na nich się skupiłem.

Moje obawy się nie sprawdziły. Chiński producent nie poszedł w jeszcze bardziej analityczną i jaśniejszą sygnaturę. Wręcz przeciwnie – F9 PRO zostały dociążone w basie oraz w niższej średnicy, a także lekko złagodzone w sopranie. Efekt jest zaskakujący – słuchawki są rzeczywiście bardziej „pro”, grają mocno zarysowanym, rozdzielczym i precyzyjnym dźwiękiem, ale jednocześnie są bardziej przystępne w odbiorze i muzykalne. Świetnie, że nie uzyskano tego poprzez ścięcie sopranu i przyciemnienie sygnatury. To nadal bezpośrednie, klarowne i dosyć jasne brzmienie o neutralnym charakterze, ale już bez takiego kłucia w sopranie, nawet na silikonowych tipsach. Jednocześnie nie słychać rozerwania pomiędzy basem z dynamika a pozostałymi pasmami, generowanymi przez przetworniki armaturowe.

Bas jest rewelacyjny. Tony niskie są głębokie i mocne, bardzo zwarte, ale jednocześnie masywne. To kawał dynamicznego dołu z wykopem – atak jest szybki, nie ma problemów z wybrzmiewaniem, a zejście w subbas jest również konkretne. Można mówić o pewnym podbiciu niskich tonów, ale zrealizowano to z głową – gdy trzeba bas będzie mocny, a w innym wypadku trzyma się swojego miejsca. Dzięki temu można żonglować gatunkami – w nowszej elektronice bas odpowiednio pulsował i był głęboki, w rocku „basówka” była odpowiednio masywna i zwarta, z kolei w jazzie kontrabas nie zalewał muzyki i nie dominował. Pochwalić należy też rozdzielczość dołu – faktury instrumentów są różnicowane, słychać sporo szczegółów.

Średnica jest odpowiednio blisko. Nie tłumi jej bas ani nie przyćmiewa sopran. Nie słychać rozmycia, wygładzenia lub zmiękczenia dźwięku. To pasmo zarysowane mocnym konturem o dosyć analitycznym, ale nadal angażującym charakterze. Kreska jest twarda, instrumenty kształtne i bliskie, ale jednocześnie naturalne i szczegółowe. Jest w dźwięku F9 PRO coś monitorowego – słychać pewną bezwzględność, dźwięk jest podawany jak na dłoni. Nie ma problemów z dociążeniem niskiej średnicy, a nie wycięto też jej górnych rejestrów – gdy trzeba brzmienie jest odpowiednio szorstkie i twarde. Wokaliści obu płci mają mocne i bliskie głosy, dęciaki brzmią żwawo i żywo, przeróżne gitary są bezpośrednie i naturalne, a perkusja nie ginie z tyłu. Dźwięk nie jest syntetyczny, słuchawki „nie boją się” ziarnistości lub zabrudzenia i nie upiększają środka, więc stare realizacje nie brzmią jak po zremasterowaniu.

Góra to nadal mocne pasmo. Nie czułem już jednak potrzeby korzystania z pianek Comply – peak w sopranie znany z F9 nie dawał się już zbytnio we znaki. Ciągle nie są to słuchawki ciemne lub mocno złagodzone – brzmienie pozostaje jasne, ale nie jest już ostre lub ochłodzone. Wysokie tony są więc równiejsze i dobrze doświetlają brzmienie, więc nie słychać koca. Smyczki nie są zgaszone, podobnie jak wysokie dęciaki lub wokale. Talerze perkusyjne są selektywne, wybrzmiewają metalicznie i z odpowiednią masą. Słuchawki będą wierne nagraniu, więc nie wytną sybilizacji słabych nagrań, nie wyprostują problemów ze źródłem. Mimo że góra względem F9 jest spokojniejsza, to nadal może być zbyt wyrazista dla osób wrażliwych na sopran. Warto odpowiednio dobrać tipsy i w miarę możliwości spróbować połączeń zbalansowanych, gdzie można uzyskać najbardziej precyzyjny sopran.

Na dopełnieniu basu i przybliżeniu średnicy trochę cierpi scena dźwiękowa. Nie jest ona wyjątkowo duża, słuchawki nie generują dźwięku niczym z sali koncertowej. Niskie tony dociążają brzmienie, a tym samym wypełniają pustą przestrzeń pomiędzy instrumentami. Separacja jest nadal bardzo dobra, ale nie ma mocnego napowietrzenia. Holografia nie zawodzi – instrumenty są kształtne i trójwymiarowe, różnicowane w trzech płaszczyznach. Sporo z nich trafia w głowę, ale większość trzyma się poza nią. Słychać mocną stereofonię, ale pierwszy plan pozostaje blisko. Nie ma jeszcze wrażenia ciasnoty, a dźwięk nie osacza.

FiiO F9 PRO i tipsologia

Według producenta poszczególne typy nakładek mają oferować różne brzmienie. W praktyce nie można traktować tego jako korektor, a raczej ostateczny szlif dźwięku. Różnice nie są duże, ale mogą mieć znaczenie w zależności od sygnatury źródła dźwięku i preferencji.

Białe tipsy oferują wyraźnie dociążone brzmienie i łagodniejszą górę. Nadal nie można mówić o V-ce, ale średnica wydaje się mieć mniejszy priorytet. W przypadku czarnych tipsów wysokie tony wydają się być ciut bardziej klarowne, a bas delikatnie bardziej płytki – do głosu bardziej dochodzi średnica. Z tipsami szarymi bas jest trochę płytszy, a sopran ze średnicą są najbliżej, przez co dźwięk jest jakby mocniej napowietrzony. Według mnie pianki z zestawu spisały się najgorzej – kiepsko tłumią, zmniejszają bas, dźwięk jest chudszy i zdecydowanie jaśniejszy. Słuchawki tracą werwę w basie oraz jego uderzenie.

F9 PRO współpracują także z Comply T-400, a efekt jest taki, jak w F9 – góra pasma jest wyraźnie łagodniejsza, ale tym samym brzmienie jest bardziej miękkie, rozmywa się twardy kontur dźwięku, więc traci na tym rozdzielczość. To nadal niezłe połączenie, ale F9 PRO, w przeciwieństwie do F9, wolę z silikonowymi tipsami.

FiiO F9 PRO i sprzęt

Słuchawki nie wymagają dobierania odpowiednich warunków – zgrały się w każdej testowanej konfiguracji. Reagują na jakość źródła oraz jego specyfikę, ale w żadnym przypadku nie zdyskwalifikowało to odsłuchów, chociaż dla bezpieczeństwa unikałbym jednak sprzętu mocno podbijającego sopran. FiiO F9 PRO nie są też specjalnie wrażliwe na szum – w niektórych konfiguracjach był lekko słyszalny, ale nigdy nie przeszkadzał w trakcie odsłuchów.

Słuchawkom nie zaszkodził mocno dociążony i twardy w brzmieniu iBasso DX200 (świetne połączenie zbalansowane!), a F9 PRO dogadały się też z gładszym i łagodniejszym FiiO X5 III (także bardzo dobrze w balansie). iBasso DX90 zaoferował szeroką scenę, dociążony bas i wyraziście zarysowany środek. Jaśniejszy FiiO X3 Mark III również zabrzmiał twardo i mocno w sopranie, ale połączenie było nadal dobre. Jak zwykle nie zawiódł mnie Leckerton UHA-760 (idealny do IEM-ów), ale gorzej było z RHA DACAMP L1, który oferuje trochę za wysokie wzmocnienie do komfortowego operowania pokrętłem. Słuchawki zabrzmiały także ze smartfona – OnePlus 5 ma pewne ubytki w basie i oferuje dosyć mocno zarysowane brzmienie, ale F9 PRO również się z nim zgrały. Dobrze zabrzmiały także w połączeniu Bluetooth z Astell&Kern AK XB10, szczególnie z wyjścia 2,5 mm.

FiiO F9 PRO vs FiiO F9 i inne słuchawki

W audio często nie ma definitywnych odpowiedzi. Uważam, że F9 PRO to lepsze słuchawki od F9, ale są tym samym trochę inne, więc wybór może zależeć od preferencji. Według mnie warto dopłacić do F9 PRO, pełniejszych w basie i równiejszych w sopranie. To tym samym większy bas i bardziej bezwzględne brzmienie, które może męczyć ilością muzycznej informacji. Jeśli preferujemy spokojniejszy bas i jaśniejsze granie, to zwykłe F9 mogą okazać się ciekawsze.

FiiO F9 oferują brzmienie gładsze, bardziej miękkie i mniej wyraziste w średnicy, a są także płytsze w basie. Natomiast F9 PRO to brzmienie z większym i głębszym basem, bliższą i twardszą średnicą. Sopran jest również mocny, ale bardziej precyzyjny i selektywny. W F9 góra czasami lekko się gubi (może zaszeleścić), a słuchawki potrafią lekko zakłuć – model z dopiskiem PRO oferuje lepiej kontrolowany sopran. F9 PRO mają też wyższą rozdzielczość, są bardziej zrównoważone w średnicy i sopranie – przy nich F9 lekko falują. Jednocześnie F9 PRO wydaje się mieć mniejszą scenę w porównaniu do F9, ale to przez mocniejszy bas i bezpośrednią średnicę, które wypełniają przestrzeń.

Campfire Audio Polaris stawiają średnicę trochę dalej, a tym samym generują dużo większą i bardziej napowietrzoną scenę. To brzmienie większego formatu, FiiO F9 PRO są przy nich raczej kameralne. Jednocześnie bliższa średnica F9 PRO jest bardziej naturalna, a bas mocniejszy – słuchawki brzmią gęściej i ciężej. Polaris są lżejsze i trochę szybsze. Muszę przyznać, że różnica jakościowa na korzyść Polaris jest dużo mniejsza, niż mogłoby się wydawać. Inaczej jest w przypadku modelu Andromeda, który oferuje granie stricte armaturowe z płytszym dołem. Andromedy nie są tak efektowne w basie, jak F9 PRO, ale rozdzielczość, holografia i dynamika stoją po ich stronie. Wstydu jednak nie ma, mimo potężnej różnicy cenowej.

Etymotic to inna bajka. ER-4PT lub ER-4S są dużo bardziej płaskie, płytsze w basie, nie generują tak kształtnych instrumentów, ale pod względem rozdzielczości i analityczności wygrywają. FiiO F9 PRO są przy nich wręcz basowe, bardziej rozrywkowe i jednocześnie przyjemniejsze w odbiorze, bo mniej laboratoryjne i nie tak surowe w średnicy.

Noble Audio Savant to względem F9 PRO brzmienie dużo płytsze w basie, z wyraźnymi brakami w subbasie. Słuchawki Noble brzmią jasno i gładko, generują większą scenę, ale są mniej zarysowane w średnicy, chudsze w niższym podzakresie. F9 PRO to pełniejszy dół, zadziorne i zaakcentowane tony średnie – brzmienie jest bardziej agresywne i bezwzględne. Savanty brzmią relaksująco, ale przegrywają w rozrywce. Noble Audio 4 mają mocniejszy sopran, gorzej kontrolowany i bardziej podatny na sybilizację. Są też chudsze i płytsze w basie, ale generują trochę większą scenę. Według mnie F9 PRO wypadają lepiej.

RHA CL750 są dla mnie za zimne i ostre na silikonach, ale i na piankach są również jaśniejsze i chłodniejsze od F9 PRO. Nie mają takiego zejścia, gorzej kontrolują wysokie tony, dalej stawiają średnicę. Scena w F9 PRO jest mniejsza, ale za to środek pełniejszy, bas głębszy, rozdzielczość wyższa, a brzmienie bardziej precyzyjne – tutaj również wybieram F9 PRO. Brainwavz B200 zostają daleko w tyle – mogą zrobić wrażenie klasycznym brzmieniem średnicy typu armaturowego, ale całą resztą ustępują F9 PRO.

Moim zdaniem słuchawki wygrywają także z Oriveti Basic oraz iBasso IT01, ale trzeba pamiętać, że te dwa modele są także tańsze. Ciekawie przedstawia się pojedynek FiiO F9 PRO z droższymi Oriveti New Primacy, a szczegółowe porównania pojawią się w testach dedykowanych wymienionym słuchawkom.

Podsumowanie

FiiO F9 PRO to rewelacyjne słuchawki, które gorąco polecam. Spodobają się osobom szukającym detalu, rozdzielczości, ale także rozrywki. Łączą w sobie analityczność i muzykalność, a przy tym są uniwersalne. Potrafią być basowe i efektowne, a także naturalne i zrównoważone.

To kawał dobrego grania, a jednocześnie solidny krok naprzód względem modelu F9. Model PRO jest około 30 dolarów droższy od F9, ale różnica jakościowa bez wątpienia usprawiedliwia koszty. Słuchawki prezentują rewelacyjny stosunek jakości do ceny i mogą zawstydzić wiele droższych dokanałówek.

Do ideału trochę jednak zabrakło. Szkoda, że izolacja bywa problematyczna – nie jest mocna, a żeby słuchawki wypełniały kanały słuchowe, trzeba je odpowiednio zakładać. Chciałoby się też trochę większej sceny, ale moim zdaniem nie dyskwalifikuje to F9 PRO.

 

rekomendacja

 

Zalety:
+ bogate wyposażenie
+ wysoka jakość wykonania
+ udane wzornictwo
+ niezła ergonomia
+ kabel zbalansowany w zestawie i poprawione gniazda MMCX
+ głęboki i dynamiczny bas, bliska i zarysowana średnica, mocna i klarowna góra
+ wysoka rozdzielczość, kształtne i masywne instrumenty, dobre pozycjonowanie
+ uniwersalne brzmieniowo, czułe na jakość źródła, ale niezbyt wymagające

Wady:
– pewne problemy z aplikacją i izolacją
– scena mogłaby być trochę większa
– w sopranie nadal słychać lekkie podbicie

Sprzęt dostarczył:

fiio

SPRAWDŹ AKTUALNE CENY NA CENEO.PL


Views:259
Collection

提示

成功加入收藏夹!
收藏夹内共有 0 篇文章, 0 个产品

提示

你已收藏了该文章!